środa, 19 grudnia 2012

I chwila reklam...

Miałam plan. Ale musiałam go zmodyfikować. Na tym polega życie. A może przeżycie? Następny post miał być za coś koło tygodnia, ale ktoś mnie poprosił, żebym dała coś wcześniej. Ale to nie dla tego. Po prostu pewna rozmowa mnie zainspirowała.
Ogląda może ktoś anime? Jeśli tak, nie raz natknął się pewnie na filery. Irytujące, prawda? Pocieszę was teraz, ten post jest swego rodzaju filerem, nie ma nic wspólnego z poprzednim tematem. Lepiej tego nie czytajcie. Poważnie, szkoda nerwów, zniszczycie sobie życie. A może przeżycie?...
I tak zgrabnie wprowadziłam was w temat. O ile poprzednim razem starałam poprzedzać jakieś wnioski i przemyślenia wstępem, o tyle od razu przejdę do rzeczy. Nasze życie to skarb, najcenniejszy z możliwych darów. A co z nim robimy? Kiedy patrzę na wasze żałosne parodie istnienia, na myśl przychodzi mi mieszanka krwi i wymiocin. Niezbyt przyjemny widok. I nie mówię tu o alkoholu, narkotykach, podatkach, próbach samobójczych czy o systemie. Chodzi mi o coś znacznie prostrzego. O trwanie. Przeżywanie, zamiast życia. O szarą, gównianą codzienność.
Wszyscy jesteśmy idiotami. Bo czy znajdzie się ktoś, kto nigdy nie dał się zgasić wszechwiedzącym marionetkom w rękach jeszcze większego od nas posrańca? Każdy z nas, już od najmłodszych lat wystawiony jest na działanie mediów i słowa pozbawionych jakichkolwiek głębszych doznań ludzi. I to, rok po roku, tydzień po tygodniu, zaczyna nas przytłaczać, niszczy naszą zdolność życia. I w końcu przestajemy żyć, a zaczynamy przeżywać. Nie wiem, jakie jest wasze zdanie na ten temat i, szczerze mówiąc, mało mnie to obchodzi. Dla mnie to jest jak śmierć za życia. Jakby co wieczór zamiast do łóżka wchodzić do trumny. Żeby się przyzwyczaić.
Często słyszę, jak ludzie rozwodzą się, jakie to mają koszmarne życie. Dlaczego? Bo jest szare, monotonne. I do tego pytanie: "Kto napisał taki zjebany scenariusz mojego życia?" "Gdzie jest Bóg?" "Dlaczego ja?" Cóż, według chaonitów, nie istnieje żadna przyczyna stwórcza, nie ma żadnego Absolutu, nie ma żadnej Tajemnicy Wszechświata. Jesteśmy odpowiedzialni sami za siebie, a wszysto dzieje się albo z naszego powodu, albo przypadkiem. Smutne, prawda? Nie mamy na co zwalić odpowiedzialności... Co do drugiego pytania... nie obchodzi mnie to. Z kolei na trzecie odpowiedź jest banalna: a dlaczego nie? W końcu wszystko dzieje się przypadkiem, więc dlaczego nie?
Nie będzie żadnego podsumowania, żadnych wniosków.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

"Myślę, więc jestem" Copyright © 2011 -- Template created by O Pregador -- Powered by Blogger