piątek, 17 maja 2013

Samotność ...

Siemka :)

Często słyszy się, że samotność jest zła, że człowiek to istota społeczna, że jesteśmy stworzeni dla innych ludzi i inne tego typu bzdety. I słusznie, zwykle ludzie się przydają. Właściwie to w dzisiejszym świecie jesteśmy od siebie wzajemnie tak uzależnieni, że zerwanie kontaktu z innymi jest niemal niemożliwe. Zresztą, to byłoby bez sensu. Przebywanie z innymi ludźmi nas kształtuje, bez nich nie bylibyśmy tymi samymi osobami. O jedzeniu, ubraniu i moim (sorka, naszym ^^) blogu już nie wspominając.
Jednocześnie można by się zastanowić, czy życie w społeczeństwie naprawdę jest takie dobre. Czy nie uzależniliśmy się od siebie zbyt bardzo, w złym tego słowa znaczeniu? Chyba każdy z nas bardzo kiedyś chciał coś zrobić, ale odpuścił, bo bał się opinii innych.

Post jeszcze dzidy ^^

wtorek, 14 maja 2013

Nowa adminka ^^

Hejka ludzie :)

Jako że Gabrycha (Dzida) założycielka tego blogu zrezygnowała z jego prowadzenia, bo jak sama stwierdziła '' BLOG ODBIEGŁ OD TEGO O CZYM MIAŁ BYĆ" to teraz ja jestem tak jakby na jej miejsce ^^. Możecie kojarzycie mnie z mojego innego bloga ... http://fotografowaniex.blogspot.com/
Jeśli nie to bardzo serdecznie zapraszam heh :)... no dobra chciałam się wam tylko przedstawić.. a więc jestem Paulina Groszek ( tak dobrze widzicie GROSZEK) przyjaciele mówią na mnie Polly albo dziura... ehhh długa historia z tą ksywką ^^ I od dzisiaj będę prowadziła tego bloga z moją BFF Patrycją (pynią )

SPODZIEWAJCIE SIĘ DUŻO ZMIAN XD

I na początek może jakaś nutka :> 


poniedziałek, 13 maja 2013

Bo następnym razem zobaczymy się w piekle ^^

To jest ostatni mój post na tym blogu. Widzę, jak bardzo odszedł on od tego, czym miał być, dlatego uważam, że nie ma sensu, żebym dalej to ciągnęła. Zostawiam bloga w rękach Patrycji. Do zobaczenia w piekle, odrzuceni przez Pana ;*

środa, 8 maja 2013

Zespół Downa..

Trochę informacji o zespole Downa:
Zespół Downa, trisomia 21, dawniej nazywany mongolizmem – zespół wad wrodzonych spowodowany obecnością dodatkowego chromosomu 21. Eponim pochodzi od nazwiska brytyjskiego lekarza Johna Langdona Downa, który opisał go w 1866 roku. W 1959 roku Jérôme Lejeune odkrył, że u podstaw zespołu wad wrodzonych leży trisomia 21 chromosomu.
Osoby z zespołem Downa mają mniejsze zdolności poznawcze niż średnia w populacji zdrowej. Wahają się one od lekkiej do umiarkowanej niepełnosprawności intelektualnej. Zaburzenia rozwojowe manifestują się głównie jako skłonność do zawężonego myślenia lub naiwność. Niewiele osób wykazuje niepełnosprawność intelektualną w stopniu głębokim. Częstość występowania zespołu Downa szacuje się na 1 przypadek na 800–1000 żywych urodzeń.
Wiele objawów przedmiotowych zespołu Downa jest niecharakterystycznych i spotyka się je także u osób z prawidłowym kariotypem. Zalicza się do nich: pojedynczą bruzdę dłoniową (zamiast podwójnej bruzdy na jednej lub obu dłoniach), migdałowaty kształt oczu spowodowany fałdem nad powieką, krótsze kończyny, osłabione napięcie mięśniowe oraz wystający język. U osób z zespołem Downa istnieje zwiększone ryzyko wystąpienia: wad wrodzonych serca, refluksu żołądkowo-przełykowego, nawracających infekcji ucha, zespołu bezdechu śródsennego i chorób gruczołu tarczowego.
Ostateczny stopień rozwoju i komfort życia dziecka z zespołem Downa mogą poprawić działania zainicjowane już we wczesnym dzieciństwie, tj. prawidłowa opieka lekarska, akceptacja i zaangażowanie rodziny oraz edukacja i szkolenie zawodowe. Istnieją jednak pewne fizjologiczne i genetyczne ograniczenia, których nie można pokonać.
Problemy ze zdrowiem mogą znacząco skrócić długość życia osób z zespołem Downa. W jednym z badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych w 2002 wykazano, że średnia długość życia wynosi obecnie 49 lat, z dużymi wahaniami pomiędzy różnymi grupami etnicznymi i społeczno-ekonomicznymi. Poprawa opieki medycznej oraz warunków socjalno-bytowych osób z zespołem Downa doprowadziła do podwojenia średniej długości życia z 25 lat w 1983 do 49 lat w 1997 i dotyczyła przede wszystkim przedstawicieli białej rasy człowieka, a w mniejszym stopniu przedstawicieli czarnej rasy i innych ras.


Co myślą ludzie na temat osób chorych na Downa:
Ludzie nie akceptuje osób chorych na Downa. Niby są tacy "tolerancyjni" Ale jak przyjdzie co do czego, to odwrócą się i pójdą w inną stronę. Takich osób nie chce sie zatrudniać. Ogólnie to większość sądzi, że takie osoby nie powinny wgl. żyć. 

Wiem, że nie piszę od siebie zbyt dużo. Praktycznie wszystkie moje notki to kopiuj- wklej z Wikipedii lub jakiś innych stron. Jest to spowodowane tym, że kompletnie nie wiem co pisać... ;c

Możecie podać jakiś temat, na który chcecie żebym coś "napisała". Jeśli będą jakieś propozycje, spróbuję napisać coś więcej, niż tylko wiadomości skopiowane z jakiś stron.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Moda na bycie grubym.

Każdy przynajmniej raz w życiu zetknął się z czymś takim. Zaczęłam się zastanawiać, co to, jakaś nowa moda? Chodzi mi o jęczenie, jaka to ja nie jestem gruba. I mówienie, a właściwie wpieranie wszystkim innym, że są chudzi, same kości, a tylko spróbuj zaprzeczyć. Od razu wynika z tego niemal wojna secesyjna. Albo proces o czary. I co z tego, że taka dziewczyna nie ma ani cycków, ani tyłka? Ale nie, wmawia sobie, że ma ohydne, grube uda, wielką dupę, brzuch i obwisłe ramiona. I ona koniecznie musi się odchudzać. Bo jakżeby inaczej, przecież jest taka gruba, że musi być na milionie diet, bo wygląda okropnie. Nie mówiąc już o tym, że jeśli ma tak niską samoocenę, często dochodzi do tego tona tapety, ewentualnie tona bransoletek na nadgarstku. Ale tu już nawet nie chodzi o kompleksy. To zwyczajny idiotyzm. Albo wymuszanie komplementów. Chodzi ci taka i marudzi, że jest brzydka, żeby człowiek zaprzeczał. I nie wiesz, czy zaprzeczyć, czy być chamskim albo sarkastycznym, bo nie wiadomo, co takiej idiotce do łba strzeli. Powiesz, że jest gruba, a ta będzie się głodzić przez dwa lata. A zresztą, co mnie to obchodzi? Do wszystkich "grubych" dziewczyn: tak, jesteście obleśne, spasione, tłuszcz wylewa się wam ustami i rzygać mi się chce, jak na was patrzę!
A do normalnych, zanim zaczniecie się odchudzać, policzcie swoje BMI. Trochę krótko, zresztą, po dłuższej przerwie. Zaczęłam prowadzić drugiego bloga, jak kogoś interesują porady dotyczące pisania, zapraszam tutaj.

piątek, 19 kwietnia 2013

Psychoza- leczenie.


Leczenie zdiagnozowanej psychozy oparte jest na stosowaniu leków antypsychotycznych oraz liczne formy pomocy psychoterapeutycznej. Ważnym elementem terapii są też działania zmniejszające ryzyko nawrotu choroby. Zarówno sam chory, jak i bliskie mu osoby mogą podjąć starania w tym zakresie.

Najlepsze rezultaty leczenia psychozy uzyskuje się przy równoczesnym stosowaniu leków oraz wsparcia psychosocjalnego – mówi doc. Joanna Meder, ekspert programu „Odnaleźć Siebie” – Nie należy zapominać też o podejmowaniu działań na rzecz zapobiegania nawrotom choroby.

Leczenie farmakologiczne

Stosowanie leków antypsychotycznych przyczynia się do ustępowania objawów psychozy. Dłuższe ich przyjmowanie pozwala na stabilizację stanu psychicznego chorego, a nawet może zabezpieczyć go przed nawrotem psychozy. Leki antypsychotyczne wpływają na substancje chemiczne produkowane i działające w mózgu tzw. neuroprzekaźniki, z których najistotniejszym jest dopamina. W rezultacie zostaje zwiększona odporność na stres i zmniejszone objawy psychozy.

Formy psychosocjalne

Spośród form psychosocjalnych najczęściej wykorzystuje się psychoedukację, terapię systemową, trening i pomoc w codziennych czynnościach życiowych oraz uczestnictwo w grupach wsparcia. Psychoedukacja, którą objęci są chorzy oraz ich rodziny dotyczy przyczyn psychoz, ich objawów i sposobów leczenia. Terapia systemowa polega na leczeniu całej rodziny. Choroba jednego z jej członków ma wpływ na jej funkcjonowanie. Częsta izolacja chorych może powodować zapominanie jak wykonuje się codzienne czynności, dlatego też stosowany jest trening. Grupy wsparcia pomagają zarówno osobom chorym, jak i członkom ich rodzin czy bliskim przyjaciołom.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Skąd biorą się idioci?

Gimbazo spokojna, gimbazo wesoła... Któż normalny zrozumieć cię zdoła?
Kto chodzi lub chodził, ten wie, że żadna szkoła nie jest tak wypaczona, tak dziwna, w żadnej nie kłębi się tylu idiotów, co w gimnazjum. I nie mówię już nawet o piciu, paleniu, puszczaniu się czy biciu. Chodzi mi o coś mniej... zjawiskowego, na co większość nie zwraca uwagi. Bo tak właściwie,

skąd wzięli się ci wszyscy idioci?

Mogło być różnie. Geny, wychow
anie, bunt i te sprawy. Ale przecież szkoła to miejsce, które powinno kształtować charakter, być pierwszym krokiem ku dorosłości. Tymczasem widzę, że każde kolejne pokolenie cofa się w rozwoju, robi się coraz bardziej debilne. Przecież idiotyczne zachowania powinny być przez innych tępione! A no właśnie, dotarliśmy do sedna. Sprawę opiszę na przykładzie mojej szkoły.
Siedzą sobie zjarani na lekcjach i wkurwiają innych. Po co? A kto ich tam wie. A jak reaguje przeciętna osoba, która widzi takiego osobnika nie dającego żyć innym? I tu muszę się trochę cofnąć.
Niscy mają lepiej. Zakładając, że jest to średniego wzrostu chłopak, o wyglądzie trochę powyżej przeciętnej, właściwie nikt mu nic nie zrobi. Może zachowywać się jak debil, a wszyscy będą go kryć, współczuć mu i burzyć się, jak nauczyciele mogą robić mu problemy. Wracając do poprzedniej myśli.
No więc, jaka jest reakcja? Bardzo prosta: weź daj mu spokój.
To właśnie takie podejście sprawia, że młodzież robi się coraz głupsza.
Podam konkretny przykład. Stoimy pod klasą, X popycha kogoś i się głupio cieszy. Ta osoba oczywiście zaczyna się na niego wydzierać. Na co moja koleżanka z pretensjami:
"Weź daj mu spokój, przecież to jest X".
(Ja) "No i co z tego?"
(Ona) "Ja już się przyzwyczaiłam."
Nie wiem jak powstrzymałam się od krzyknięcia czegoś w stylu "A chuj mnie kurwa obchodzi, że ty się przyzwyczaiłaś?!"
Kolejny irytujący przykład. Dziewczyny zrozumieją. Wiecie jakie to irytujące, jak ktoś was łapie za tyłek albo cycki, nie? Teoretycznie dziewczyny w tym momencie się wkurzają i swoją frustrację wylewają na tymże osobniku. Teoretycznie inni je rozumieją i nie mają im tego za złe.
Teoretycznie.
"Weź go Dzido kurwa nie bij, normalna jesteś?!" (...) "No i co, nie bij go, on jest słodki."
On jest słodki. Super, że jest słodki. To może mam mu dać dupy, żeby się jeszcze przypadkiem nie obraził?
Siedzimy pod klasą. Nie wiem, jak jest u was, ale u nas stwierdzili, że ściąganie komuś butów i wyciąganie sznurówek to fajna zabawa. Ok. Ale ściąganie butów to ściąganie butów, a trzymanie kogoś, kiedy ktoś inny pcha ci łapy w cycki to inna sprawa. Późniejsza wypowiedź tzw. przyjaciółki.
"No wiesz, ja cię specjalnie trzymałam, żeby on mógł sobie pomacać."
Ja pierdolę...
Religia. Ostatnie minuty lekcji. Nagle słyszę taki dialog:
- Co mi dacie, jak tędy wyjdę? (pokazywał na okno)
- Haha, buziaka od Małpy albo Dzidy.
- To ja wolę od Dzidy. A weźmiecie mi plecak?
- Spoko.
Zdążyłam tylko wyciągnąć rękę i wykrztusić "*** idioto!" Postanowił zabawić się w Magika. Z pierwszego piętra, na lekcji. I chuj z tym, że gdyby krzywo postawił stopę, złamanie gwarantowane. Ktoś się tym przejął? Hahaha!
"Ja go specjalnie zasłaniałam, żeby ksiądz go nie zauważył."
W szkole policja. Wszyscy teksty typu "jak ja mu współczuję" i "co będzie, jak go wywalą?"... Ja też mu współczuję. Znajomych, którzy przyklaskują takiemu debilizmowi i zagłuszają każdego, kto stara się mu uświadomić, że to głupie. Jak się w końcu idiota zabije albo go gdzieś zamkną, będzie "jak ja mu współczuję", "dlaczego on to zrobił?"
Kto w takich momentach jest waszym zdaniem gorszy? Rozumiem, gimnazjum, zabawa, młodość, śmiech i te sprawy. Ale serio, co jest śmiesznego w skakaniu z okna?!
Każdemu, kto ma takie podejście, dedykuję jedno zdanie.
Leczcie się kurwa, posrańcy.

Ostatnio jakoś nie mogę niczego napisać. Zaczynam, nie kończę, usuwam. Jakoś serce mi się kraje, jak porównuję tego bloga na początku i teraz. I jak przypominam sobie tę radość przy każdym kolejnym wyświetleniu. Czuję, że się wypalam. Nie mam serca do tego bloga. Myślę nad dwoma innymi, w których będę pisać na konkretny temat. Oczywiście tu też będę pisać. Ostatnio po prostu nie mogę. Przepraszam.

sobota, 13 kwietnia 2013

Dusza

Większość religii ma podobne podejście do duszy. Były, są i pewnie będą różnice, ale zasadniczo założenia są te same. Jest ona nieśmiertelna, nienamacalna, jest częścią nas, na którą mają wpływ nasze uczynki. Według mnie to bajka. Tak samo jak wszystkie bóstwa, bogowie, nadprzyrodzone, idealne, ponadczasowe i wszechwiedzące byty. A jednak posta nazwałam "Dusza", a nie inaczej. Dlaczego chcę poruszyć ten temat?
Idę o zakład, że każdy z was zastanawiał się kiedyś, czym jest dusza. Pewnie spora część przypisuje temu słowu własne, osobiste i intymne znaczenie. Prawdopodobnie wiele osób nie ma pojęcia, że inni myślą na ten temat podobnie, uważają, że są w swoich poglądach odosobnieni. Do tego tematu wrócę niedługo. Ale, wróćmy do rzeczy. Chociaż jestem ateistką, postanowiłam poruszyć ten temat. Czym dla mnie jest dusza?
Uważam, że to interesujący symbol. Co oznacza? To jeden z nielicznych momentów, w których brakuje mi słów, ale mimo to, postaram się najpełniej oddać moje odczucia.

Dusza jest nienamacalna.

Czy aby na pewno? Nie mam pojęcia. Zacznę od duszy, jako symbolu życia. Czy można dotknąć życie, zobaczyć je? Namacalne są jego przejawy - ruch, oddech. 

Psychoza cz II.

Odmiany psychozy: 


Choroba ma najczęściej przebieg okresowy: kilkumiesięczne epizody depresji lub manii przedzielone są okresami normalizacji nastroju. Taki przebieg określany jest jako typ 1. Nie jest to jedyna postać tej choroby. W typie 2 występują naprzemiennie fazy depresji i hypomanii. Pacjenci niekiedy pomijają objawy stanu hypomaniakalnego, co prowadzi do omyłkowego rozpoznania depresji (choroby afektywnej jednobiegunowej) i prowadzenia niewłaściwego leczenia, aż do momentu przekroczenia przez chorego progu manii. 

U wielu chorych występują też niepełne objawy choroby pomiędzy epizodami manii lub depresji, chwiejność nastroju, może też wystąpić tzw. stan mieszany, w którym chorzy są naładowani energią, nadmiernie aktywni i mało śpią, a jednocześnie bywają drażliwi i doświadczają wybuchów gniewu. Występuje gonitwa myśli, które mają charakter depresyjny, a zmniejszona potrzeba snu (typowa dla manii) przechodzi w bezsenność (typową dla depresji). Stan mieszany jest najprawdopodobniej najbardziej dolegliwą i niebezpieczną dla życia postacią choroby. Jest również najtrudniejszy w leczeniu. Samobójstwo jest największym zagrożeniem dla chorych.

Cykliczne zmiany nastroju mogą także przybrać postać zwaną cyklotymią. W tym zaburzeniu poszczególne fazy są krótsze, nieregularne i o mniejszym nasileniu objawów: aktywności i nieaktywności, pesymizmu i nadmiernego optymizmu, bezsenności i nadmiernej senności, zaangażowania i obojętności. Od stanu mieszanego i choroby afektywnej o szybkiej zmianie faz stan ten odróżnia przede wszystkim niewielki stopień nasilenia objawów oraz upośledzenia funkcjonowania. Cyklotymia może ostatecznie przejść w pełnoobjawowy epizod depresji lub manii.

Statystyki: 

Jedna osoba na 100 cierpi z powodu choroby afektywnej dwubiegunowej w klasycznej formie (typ 1). Zaburzenie typu 2 dotyczy 4% populacji, a jeżeli do tej statystyki włączymy również cyklotymię, być może 8%. Typ 1 w jednakowym stopniu dotyczy obu płci; w typie 2, podobnie jak w chorobie jednobiegunowej (depresji) dwukrotnie częściej chorują kobiety. Statystycznie najczęściej pierwszy epizod choroby jest rozpoznawany w wieku 20 – 30 lat, ale pierwsze objawy mogą pojawiać się już 10 lat wcześniej, niekiedy nawet u małych dzieci, pod postacią zespołu deficytu uwagi z nadruchliwością (ADHD). Uważa się, że u 20% dzieci z tym zaburzeniem (objawy podstawowe: niemożność skupienia uwagi, impulsywność, nadmierna aktywność) rozwinie się jedna z postaci choroby dwubiegunowej.

Dziedziczenie:

Czynniki genetyczne są dość istotne w tym zaburzeniu. Około 50% chorych na ChAD ma krewnych z podobnymi zaburzeniami nastroju. Wspólne występowanie choroby u bliźniaków jednojajowych jest na poziomie 60%, u dwujajowych ok. 20%. Jeśli chorują oboje rodzice, prawdopodobieństwo wystąpienia ChAD u dziecka wynosi 75%. W badaniu dzieci adoptowanych cierpiących z powodu ChAD wykazano, że aż u 30% spośród ich rodziców biologicznych, a tylko u 13% spośród rodziców adopcyjnych występowały zaburzenia nastroju. 

W rodzinach, w których występowała ChAD, istnieje również podwyższone ryzyko wystąpienia depresji.
Za dziedziczenie choroby dwubiegunowej odpowiedzialnych jest najprawdopodobniej wiele genów. Naukowcy badają materiał genetyczny pochodzący od chorych i zdrowych członków rodzin i porównują różnice w markerach chromosomalnych, czyli odmianach genów o znanych pozycjach w ramach jednego chromosomu. Marker występujący częściej u chorych niż u zdrowych osób najprawdopodobniej leży blisko odmiany genu odpowiedzialnej za zwiększone ryzyko wystąpienia choroby. Postępując w ten sposób i zawężając obszar podejrzany o wystąpienie wadliwego genu, naukowcy odkryli, że w niektórych rodzinach zachorowalność na ChAD jest związana z pewnym genem mieszczącym się na chromosomie 18. Badania te mogą posłużyć do poradnictwa genetycznego dla osób z rodzinnym obciążeniem ChAD, a ponadto do wyodrębnienia różnych typów ChAD, być może reagujących na różne metody leczenia.

Dzisij tak bez zdjęć. 

W następnym moim poście, będzie o leczeniu psychozy (chorobie afektywnej dwubiegunowej) 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Psychoza.

Dzisiaj wkleję trochę informacjii o psychozie.
Psychoza (nazywana też 'chorobą afektywną dwubiegunową') – zaburzenie psychiczne definiowane w psychiatrii jako stan umysłu, w którym doznaje się silnych zakłóceń w percepcji (postrzeganiu) rzeczywistości. Osoby, które doznają stanu psychozy, doświadczają zaburzeń świadomości, spostrzegania, a ich sposób myślenia ulega zwykle całkowitej dezorganizacji. Osoba znajdująca się w stanie psychozy ma przekonanie o realności swoich przeżyć i wydaje się jej, że funkcjonuje normalnie. Istotą psychozy jest brak krytycyzmu wobec własnych, nieprawidłowych spostrzeżeń i osądów, przy czym należy tu rozróżnić psychozy z prawidłowo zachowaną świadomością, od psychoz z towarzyszącymi zaburzeniami świadomości.


Psychoza jest ogólnym terminem opisującym całą grupę ludzkich zachowań, które mogą mieć rozmaite przyczyny i dlatego nie jest traktowana jako osobna jednostka chorobowa. W mowie potocznej termin ten jest często nadużywany do określania wszelkich "nienormalnych" zachowań.



Choroba afektywna dwubiegunowa (ChAD, znana również jako psychoza maniakalno-depresyjna) ma najprawdopodobniej najdłuższą historię ze wszystkich zaburzeń psychicznych jako oddzielna jednostka chorobowa. Lekarze w starożytnej Grecji opisali charakterystyczny przebieg zaburzeń nastroju i przypisywali go brakowi równowagi fluidów i humorów organizmu. Ma to pewne odniesienie do współcześnie uznawanych teorii na ten temat. Biegunami tego cyklu są depresja, czyli stan głębokiego smutku, oraz mania, stan niekontrolowanego podniecenia.


W fazie depresji chorzy tracą swoje dotychczasowe zainteresowania i nie potrafią odczuwać przyjemności. Czas płynie wolno a świat wydaje się ponury. Nie są w stanie skoncentrować uwagi, podejmować najdrobniejszych decyzji ani wykazywać inicjatywy. Chodzą w tę i z powrotem, płaczą, stają się drażliwi, lub przeciwnie – popadają w odrętwienie, mówią jednostajnym, cichym głosem, z nieruchomą twarzą – niekiedy ich stan przypomina katatonię. Skarżą się przy tym na bóle głowy, kręgosłupa, zmęczenie, utratę apetytu i problemy ze snem. Czują się bezwartościowi, uważają swój stan za beznadziejny, co w skrajnych przypadkach wywołuje urojenia: chorzy są przekonani, że oto właśnie spotyka ich zasłużona kara za grzechy z przeszłości, albo że cierpią na jakąś śmiertelną, nieuleczalną chorobę. Częste są również myśli samobójcze i życzenie śmierci – nie należy lekceważyć możliwości próby samobójczej.


W fazie manii pacjentów rozsadza energia, są radośni, rubaszni i gadatliwi. Potrzebują niewiele snu. W rozmowie przeskakują z tematu na temat. Żywią przekonanie o swoich niezwykłych zdolnościach i ukrytych dotychczas talentach, mają nierzeczywiste wizje na temat posiadanych bogactw, władzy, czy idealnej miłości. Szastają pieniędzmi, nawiązują liczne kontakty seksualne, są inicjatorami wielkich przedsięwzięć, które w krótkim czasie porzucają. Potrafią też być nachalni i despotyczni a ich jowialna wesołość może niespodziewanie przechodzić w niepohamowany gniew. Wątek myślowy, dotychczas przyspieszony, rwie się i gubi, a podwyższona aktywność przeradza się w stan męczącego, bezcelowego pobudzenia. Gdy okazuje się, że wybujałe ambicje nie zostaną zaspokojone, mogą pojawić się urojenia prześladowcze.

W przebiegu choroby może wystąpić stan łagodniejszy zwany hypomanią. Pacjenci są odbierani bardzo pozytywnie przez otoczenie jako osoby czarujące, elokwentne i przejawiające inicjatywę. Łatwo znajdują towarzystwo, mają powodzenie u płci przeciwnej. Stan ten bywa kreatywny – doświadcza go wielu artystów i pisarzy, bywa źródłem oryginalnych pomysłów i inspiracji twórczych. Jednak cena płacona przez pacjentów w pełnym obrazie manii jest wysoka: zniszczone małżeństwa, alkoholizm, narkomania, bankructwa, długi, utrata pracy i – niekiedy – konieczność okresowej hospitalizacji. 

Zwykle jako pierwszy występuje epizod depresyjny, zaś okres manii może pojawić się dopiero po kilku latach (choć u mężczyzn częściej niż u kobiet mania występuje jako pierwsza). Epizod maniakalny nie leczony trwa około czterech miesięcy, depresyjny zaś ok. pół roku. Przed wprowadzeniem nowoczesnych metod leczniczych blisko połowa pacjentów cierpiących z powodu choroby afektywnej dwubiegunowej spędzała ponad cztery miesiące w ośrodkach psychiatrycznych co 2 lub 3 lata.....


Na dzisiaj to tyle. Kontynuować wątek będę w następnych postach. ;3

sobota, 23 marca 2013

Psychopatia...

Psychopatia, inaczej "osobowość dyssocjalna" lub "osobowość antyspołeczna"- jest to  zaburzenie struktury osobowości o charakterze trwałym, dotyczące 2–3% każdego społeczeństwa. Zaburzenie to wiąże się z obecnością trzech deficytów psychicznych: lęku, uczenia się i relacji interpersonalnych.




W psychopatii wyróżniamy
- deficyt lęku – defekt emocjonalny polegający na braku przyswajania odruchów moralnych i braku empatii;
- deficyt uczenia się – dominujące w typie impulsywnym zachowania agresywne;
- upośledzenie związków – relacje oparte na przydatności innych do własnych celów, płytkie związki – dominujące w typie kalkulatywnym, ignorowanie konwencji społecznych;
- cierń psychopatyczny – zubożone życie psychiczne, kompensowane przez narcyzm – wyczulenie na przejawy niedoceniania.


Choroba czy przestępstwo?

Osoby dotknięte antyspołecznym zaburzeniem osobowości notorycznie popełniają przestępstwa, dlatego wielu psychologów zadaje sobie pytanie, czy powinny one odpowiadać za swoje czyny jak zwykli kryminaliści, czy należy zastosować dla nich "taryfę ulgową" z racji ich psychopatologii.

Wielu prawników, broniąc swoich klientów w sądzie, stosuje linię obrony wykazującą, że przestępstwo nie zostało wykonane w pełni świadomie i wynika jedynie z zaburzenia psychicznego. Taki sposób rozumienia antyspołecznego zaburzenia osobowości może prowadzić do poważnych nadużyć: uniknięcia odpowiedzialności przestępców za swoje czyny, co dodatkowo może wzmocnić ich zachowania aspołeczne.

Jednocześnie należy dodać, że osoby dotknięte tym problemem zdrowotnym nie są niepoczytalne: są w stanie ocenić dany czyn jako dobry lub zły, są też w stanie poznać normy społeczne i prawne, a kłopot sprawia im ich przestrzeganie. Mają także możliwość panowania nad swoimi emocjami i powstrzymywania się od agresywnych reakcji.






Terapia

Jak większość ludzi dotkniętych zaburzeniami osobowości, także cierpiący na antyspołeczne zaburzenie osobowości rzadko podejmują terapię, zmagając się z objawami przez całe życie. Gdy już zostaną do tego zmuszeni przez sąd lub rodzinę, najczęściej starają się udowodnić terapeucie, że ich obecność u niego jest bezcelowa i że nie mają żadnych zaburzeń. Ważne jest, aby terapeuta stworzył atmosferę zaufania, pogłębiając swój kontakt z pacjentem. Nawiązanie bliskiej relacji czasem jest prawie niemożliwe, ponieważ pacjent po prostu nie potrafi tego uczynić. W takim przypadku terapeuta powinien starać się zwiększyć zdolność do wyrażania uczuć i empatię pacjenta. Dalsze działania terapeuty powinny koncentrować się na wygaszaniu negatywnych zachowań i wzmacnianiu pozytywnych.


Zapobieganie

Uczeni są zgodni co do faktu, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Aby zminimalizować prawdopodobieństwo pojawienia się antyspołecznego zaburzenia osobowości, rodzice, opiekunowie i nauczyciele powinni przywiązywać dużą wagę do uczenia dziecka wyrażania swoich uczuć i panowania nad emocjami. Ważne jest zapewnienie optymalnych warunków rozwoju: bezwarunkowej miłości, troski i zaangażowania emocjonalnego oraz unikania takich patologii jak: zachowania agresywne (przemoc zarówno werbalna jak i niewerbalna), kary cielesne, poniżanie i wykorzystywanie dziecka.



czwartek, 21 marca 2013

Prostytucja

Dziwka, kurwa... Są to najpopularniejsze określenia prostytutki. Wielu z nas patrzy na ten zawód z obrzydzeniem, potępia go. Czy słusznie? Może. Właściwie chyba nikt nie uważa, że nastoletnie dziewczyny, które sprzedają się za telefon albo działkę, robią dobrze. (Bez skojarzeń) Buntujemy się też przeciwko zmuszaniu kobiety do prostytucji, albo sytuacji, w której jest to jedyny sposób, aby kobieta mogła zarobić na jedzenie. Ale co z kimś, komu ten zawód po prostu odpowiada? Jeśli ktoś lubi seks i nie przeszkadza mu, że robi to za pieniądze?
Większość potępia wszystkie prostytutki. Ale przecież każdy z nas się sprzedaje. Sprzedajemy swoje umiejętności. Pasje. Czas. A artyści? Oni mogliby być uważani za najgorszych. Bo sprzedają swoją duszę. Ale przecież na nich nikt nie naskakuje. Ba, ludzie ich uwielbiają! Dlaczego? Bo oceniamy ich według swojej hierarchii wartości. Bo większość z nas słucha muzyki, ogląda filmy, czyta książki, a z usług prostytutki korzysta mniej osób. A przecież nie skrytykujemy piosenkarza, którego lubimy, za to, że sprzedaje swoją duszę, bo przecież my ją od niego kupujemy. To byłaby hipokryzja. Ale czy szydzenie z kobiet lekkich obyczajów jest w porządku?
Jeśli mamy ubranie, mamy prawo je sprzedać. Jeśli mamy pomysł, możemy go sprzedać. Niemal wszystko można sprzedać. Dlaczego więc w niektórych krajach nie można sprzedać swojego ciała? Czy komuś staje się krzywda? Oczywiście, jeśli jest to świadomy i dobrowolny wybór kobiety. Ludzie, nie oceniajmy innych, patrząc na siebie! Czy byłoby wam miło, gdyby ktoś stwierdził, że jesteście gorsi, bo wyznajecie inną religię, albo nie wyznajecie żadnej? Chcielibyście, żeby ktoś wam ubliżał, ponieważ wolicie studiować filologię rosyjską zamiast medycyny? Uważacie, że innych powinno się krytykować za ich styl? To jest ich wybór, skoro chcecie wybierać, dajcie to samo prawo innym. Żyjcie i dajcie żyć innym!

poniedziałek, 18 marca 2013

Depresja

Depresja to choroba, która należy do zaburzeń psychicznych z dominującym objawem subiektywnie odczuwanego obniżenia nastroju. Występuje ona najczęściej w przypadkach, takich jak: zaburzenia somatyczne, zaburzenia nastroju, zaburzenia adaptacyjne wywołane trudną sytuacją, w wyniku zatruć i działań leków. Bardzo często dotyka pacjentów, u których rozpoznano lub doszło do innych zaburzeń psychicznych, np.  lub innych zespołów abstynencyjnych. Należy pamiętać że depresja jest jednostką chorobową, a nie tylkschizofrenio i wyłącznie chandrą lub uczuceim smutku. Jej leczenie nie może przebiegać samodzielnie. Powinien się tym zająć lekarz psychiatra. Leczenie kliniczne w szpitalu jest rzadko konieczne. Najczęściej można leczyć chorobę poprzez wizyty u specjalisty.



Wyróżniamy szczególne  rodzaje depresji: 

-Depresja epizodyczna- (najczęstsza) trwa krócej niż dwa lata, a jej początek wiąże się z istotnym doświadczeniem.
-Depresja przewlekła- trwa dłużej niż 2 lata z możliwymi okresami bezobjawowymi, które nie trwały maksymalnie do 2 miesięcy.


Zdiagnozowanie depresji powinniśmy rozpocząć od zadania sobie lub też pacjentowi 2 pytań:
1. Czy w ciągu ostatniego miesiąca dokuczało nam poczucie smutku, beznadziejności?
2. Czy w tym okresie występowało poczucie braku sensu wykonywania czynności, np. pracy. Czy odczuwaliśmy mniejszą przyjemność z ich wykonywania?


Powyższe pytanie, nie są jedynymi oznakami depresji. U osób dotkniętych tą chorobą mogą wystąpić objawy, takie jak:
-problemy z koncentracją
-zaburzenia snu
-obniżenie apetytu lub też jego brak
-zaburzenia seksualne, np. spadek popędu seksualnego
-
migreny lub bóle innych części ciała.




W wyniku depresji spada także nasza odporność, co może spowodować częstsze niż zwykle zachorowania na przeziębienia lub grypę. Warto pamiętać, że nasz układ odpornościowy pracuje i chroni nas każdego dnia, podczas gdy my nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dlatego podczas depresji stajemy się podatni na każde ataki drobnoustrojów. Grzybice, zarażenia wirusowe lub bakteryjne mogą występować nader często.







niedziela, 17 marca 2013

Autoagresja...


Do zachowań agresywnych skierowanych zalicza się wszystkie działania i zachowania, które mają na celu wyrządzenie sobie krzywdy. Mogą do nich należeć takie formy destrukcyjne jak: umniejszanie własnej wartości, prowokowanie sytuacji niebezpiecznych, samookaleczanie, zaburzenia odżywiania, itp. Takie działania mogą trwale uszkadzać nie tylko ciało, ale także wywoływać bardzo poważne zmiany w psychice. Autoagresja jest formą radzenia sobie w trudnych sytuacjach, ponieważ poprzez cierpienie fizyczne „zagłusza” cierpienie psychiki. Jednak takie zachowania mogą również prowadzić do swego rodzaju uzależnienia. Poprzez zadawanie sobie bólu w różnych formach, mózg zaczyna wydzielać endorfiny. Dlatego osoba stosująca metody autoagresywne ma chwilowe poczucie poprawy nastroju, a nawet euforii. Jednak działanie endorfin w takim przypadku nie jest długotrwałe i nie leczy zranionej duszy.
 


Depresja i jej przebieg powoduje, że chory czuje się niepotrzebny, odrzucony i bezużyteczny. Jest to bezpośrednio związane z niskim poczuciem własnej wartości oraz zaniżoną samooceną. Ponieważ depresja powoduje obniżenie nastroju oraz szereg trudnych dolegliwości emocjonalnych, chory szuka ucieczki i rozwiązania problemów. Napięcie emocjonalne, którego natężenie jest bardzo duże w depresji, szuka ujścia, przez co chory szuka możliwości rozładowania go. Metodą, której często próbują chorzy, jest samookaleczanie. Przynoszą ulgę w cierpieniu, w momencie, kiedy chory tego potrzebuje. Jest to także forma kontrolowanego rozładowywania wewnętrznego napięcia. Jednak krzywdzenie siebie nie jest w stanie uleczyć dolegliwości chorego. Poprawa nastroju jest chwilowa. Wraz z okaleczaniem się pojawiają się kolejne problemy. Chory ma poczucie winy z powodu swoich działań, przez co napięcie emocjonalne wzrasta. Aby je rozładować chory ponownie stosuje technikę samouszkodzeń. Krąg się zamyka, a samopoczucie chorego nie poprawia się. Autoagresja jest popularną formą rozładowywania napięcia, ponieważ daje poczucie kontroli i nie zmusza do konfrontacji z innymi. Osoba chora na depresję może czuć się tak przytłoczona problemami, że sięga po tę formę rozwiązania problemów.


Samookaleczanie się nie jest formą rozwiązania problemów i należy mieć na uwadze fakt, że przyczynia się do pogłębienia problemów psychicznych. Osoby chore, które nie widzą innego wyjścia i nie czują się na siłach, by poradzić sobie w trudnych sytuacjach, mogą korzystać z tego wyjścia. Jednak należy pamiętać, że wraz z pojawieniem się zachowań autodestrukcyjnych pogłębiają się także problemy, które te zachowania miały rozwiązać. Warto zatem zwracać uwagę na zachowanie się chorego oraz zmiany w jego reakcjach. Bliskie osoby mogą pomóc w znalezieniu rozwiązania problemów w sposób mniej bolesny, a bardziej konstruktywny. Bardzo istotne w takich sytuacjach jest wsparcie osoby chorej oraz zaakceptowanie jej problemów. Samookaleczanie jest bardzo poważnym problemem i nie należy bagatelizować jego oznak u osób chorych na depresję. Mogą one dodatkowo pogarszać stan chorego oraz zmniejszać efekty leczenia depresji. Odpowiednia opieka nad chorym oraz pomoc przy radzeniu sobie z trudnościami może być szansą na poprawę zdrowia i zaniechanie działań mających na celu samouszkodzenia.



Piosenka na dziś-:Evanescence- My Immortal

sobota, 16 marca 2013

Pastafarianie!

Jeśli jeszcze nie wiecie, z przykrością ogłaszam, że dnia 15.03.2013 roku wniosek o rejestrację KLPS został odrzucony. Więcej informacji znajdziecie na stronie http://www.kosciol-spaghetti.pl/
Oby Jego macka wpłynęła na zaślepione umysły tych wszystkich urzędników...
Ramen.

A dla reszty czytelników, jeśli jesteście ciekawi, o czym będę pisać w najbliższym czasie, prostytucja i moje zdanie o okaleczaniu się. A co do Patrycji, nie mam pojęcia ^^


piątek, 15 marca 2013

Samookaleczanie...

Zaburzenia psychiczne są poważnymi chorobami. Wiele z nich charakteryzuje się groźnymi dla zdrowia fizycznego zachowaniami i reakcjami. Depresja często wywołuje bardzo niebezpieczne zachowania, które prowadzą do uszkodzenia ciała. Samookaleczenie się jest jedną z bardziej drastycznych metod poprawiania swojego samopoczucia oraz zmniejszania cierpienia psychicznego.



Przyczyny samookaleczania się:
Osoby cierpiące na zaburzenia depresyjne przeżywają wiele trudności. Ich postrzeganie rzeczywistości jest inne niż u osób zdrowych. Dominują w tej wizji myśli negatywne, pełne problemów i świata jawiącego się w ciemnych barwach. Nie tylko myślenie wpływa na samopoczucie takiej osoby. Ponieważ w jej psychice zaszły poważne zmiany spowodowane rozwojem choroby, osoba taka ma trudności z radzeniem sobie w trudnych sytuacjach, jej pewność siebie oraz poczucie własnej wartości jest zaniżone. Także samoocena jest bardzo niska. Poczucie niższości i bycia gorszym wpływa na narastanie wewnętrznego napięcia. Emocje wzmagają się, dominuje poczucie bezradności i bezużyteczności. Chory na depresję nie może w pewnym momencie poradzić sobie z tymi emocjami. Szuka zatem możliwości rozwiązania swoich problemów. Jednym z nich są zachowania autoagresywne, do których należy samookaleczanie się.


Autoagresja jest formą agresji, którą rozładowuje się na sobie. Osoby o skłonnościach autoagresywnych nie wyładowują napięcia emocjonalnego na innych osobach, tylko na sobie. Są to osoby skłonne do działań destrukcyjnych, które są formą radzenia sobie z problemami. Autoagresja może służyć rozładowaniu napięcia emocjonalnego, poradzenia sobie ze stresem, ale również w celu zwrócenia na siebie uwagi innych i osiągnięcia zmierzonych celów. W depresji zachowania autodestrukcyjne związane są przede wszystkim z niemożnością poradzenia sobie z napięciem wewnętrznym oraz stresem. Istotną rolę odgrywa tutaj samoocena oraz poczucie własnej wartości. Osoby dokonujące aktów autoagresji mają zaniżoną samoocenę oraz problemy z akceptacją siebie. Nie potrafią rozwiązywać konfliktów i trudnych sytuacji konfrontując z innymi swoje poglądy. Wybierają w większości rozwiązanie, które przynosi im ulgę. Jest to jednak ulga chwilowa, która w efekcie prowadzi do poczucia winy i pogłębienia problemów.



Tak trochę informacji z neta xd

czwartek, 14 marca 2013

Filozofia...

Miałam się zająć czym innym, ale zwyczajnie nie mogę. Ten temat mnie nurtuje, ręce same latają mi po klawiaturze ^^

Większość twierdzi, że filozofia jest nudna, głupia i zwyczajnie nieprzydatna. Jednocześnie spora część z was  nie może zasnąć w nocy i skupić się w dzień, poszukując odpowiedzi na nurtujące pytania. Myślicie, że jesteście tacy oryginalni, wnikliwi, "inni"? Wpadka, ludzie od setek lat tak robią i setki lat robić będą. Tak więc, z której strony nie patrzeć, zawsze będziemy tylko jednymi z wielu. Ale ma to też dobre strony. Jakie? Skoro sporo ludzi zajmowało się czymś wcześniej, nie musimy zaczynać od zera, wiedza, którą ten ktoś zostawił po sobie, może okazać się przydatna. Ostatnimi czasy zainteresowałam się trzema postaciami, kojarzyłam wcześniej jeszcze kilka, o których więcej informacji znalazłam niedawno, o kilku nieustannie szukam czegoś nowego, część najzwyczajniej w świecie kocham. Zacznijmy od Niemca. Już widzę te wasze skrzywione miny, ale spokojnie. Friedrich Nietzsche był inteligentnym kolesiem i nie miał zapędów do najeżdżania innych ^^
Przede wszystkim irytuje mnie, że ludzie kojarzą go głównie przez jego stwierdzenie "Bóg nie żyje" ("Gott ist tot"). I tu koniec wiedzy. Nikogo nie obchodzi, jak pięknie mówił o samotności, bólu, poznawaniu świata... Jedną z moich ulubionych sentencji jest: "Może wiem najlepiej, dlaczego tylko człowiek potrafi się śmiać: tylko on cierpi tak bardzo, że musiał wynaleźć coś takiego jak śmiech". No dobra, może jeszcze z dwie ^^
"Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas" i "W nienawiści jest strach". Zachęcam do samodzielnych poszukiwań. Dodam tylko, że życie powinniśmy poznawać jak Odyseusz, który przywiązał się do masztu, aby USŁYSZEĆ śpiew syren, ale NIE PODDAĆ SIĘ MU.


Moją kolejną wielką miłością jest Wolter. Deista, encyklopedysta, korespondował z wieloma władcami.Otwarcie krytykował kościół. "Nie dosyć dać komuś zbawienie, trzeba mu jeszcze zapewnić środki do życia". Przedstawiciel oświecenia. Walczący o wolność słowa. "Nie zgadzam się z tym, co mówisz, ale oddam życie, abyś mógł to powiedzieć". Jednym z jego wielkich dzieł jest "Traktat o tolerancji".

Platon. Większości kojarzy się pewnie z platoniczną miłością. A człowiek zajmował się głównie sprawą bytu. Według niego prawdziwym bytem były idee (idealizm platoński), a realny świat to tylko ich odbicie. Dusza pochodzi ze świata idei, jest wieczna, niestworzona i niezniszczalna. Mówił też trochę o piśmie, w swoich dziełach - dialogach twierdził, że nie jest ono sposobem na pamięć, a na przypominanie sobie. Niektórzy sądzą, że jego prawdziwa nauka nie została spisana.

Może kogoś zainspirowałam, do samodzielnego poszukiwania informacji. A może tylko was znudziłam, może twierdzicie, że wasze wieczorne rozmyślania ciągle o tym samym są o wiele bardziej interesujące. Cóż, ocenę zostawiam wam. Piszcie w komentarzach, czy podobał się tekst, czy wolicie czytać o czymś innym.

środa, 13 marca 2013

xd

Końca świata nie będzie, murzyn jednak nie został papieżem...


Nowy papież ^^

Wiecie co? Obiecuję, że jeśli to będzie murzyn, napiszę coś konkretnego o końcu świata. Co wy na to? Jak myślicie, kto to? Ja stawiam na murzyna.

Eh... Argentyńczyk. Od dzisiaj Franciszek.

Oyasumi nasai...

Ps. Tak dla tych nie w temacie. To znaczy dobranoc.

Miłość...


Żebyś był ,żebyś kochał ,żebyś nie zniknął



Znasz to uczucie,
Kiedy jakaś osoba, staje się częścią Twojego życia
I zaczynasz zastanawiać się, dlaczego nie znaliście się wcześniej?
Wtedy, potrafisz zmienić się tylko dla niej,
Odliczasz godziny do następnego spotkania,
A Twoje życie staje się oczekiwaniem...
Znasz to uczucie?
Uwierz mi nie ma nic lepszego...
Kiedy po godzinach spędzonych w pustym pokoju,
Możesz wreszcie zobaczyć tą jedyną osobę,
Usłyszeć jej głos
 I po prostu cieszyć się życiem...Znasz to uczucie,
Kiedy jakaś osoba, staje się częścią Twojego życia
I zaczynasz zastanawiać się, dlaczego nie znaliście się wcześniej?
Wtedy, potrafisz zmienić się tylko dla niej,
Odliczasz godziny do następnego spotkania,
A Twoje życie staje się oczekiwaniem...
Znasz to uczucie?
Uwierz mi nie ma nic lepszego...
Kiedy po godzinach spędzonych w pustym pokoju,
Możesz wreszcie zobaczyć tą jedyną osobę,
Usłyszeć jej głos
I po prostu cieszyć się życiem...
Razem z nią. Uwierz mi, to jest to...
Są ludzie, dla których życie jest tylko teatrem,
A każdy dzień kolejną rolą do odegrania...
Patrząc Ci w oczy potrafią skłamać,
Za cenę Twych uczuć szczerość udawać,
Choć tak naprawdę czują obojętność
i jest im wszystko jedno.
Sprzedają Ci swoją sztuczność,
A Ty naiwnie myślisz, że są prawdziwymi przyjaciółmi...
Aż pewnego dnia budzisz się i otwierasz oczy,
Na ten cały fałszywy świat,
Który jeszcze nieraz Cię zaskoczy...
Znasz to uczucie?
Gdy ludzie spotykają się przypadkiem,
A okazuje się, że czekali na siebie całe życie
Potem wszystko się plącze,
Nadchodzi koniec.
Nie ma ich już.
Więc po co w ogóle zaczynać...

Razem z nią. Uwierz mi, to jest to...
Są ludzie, dla których życie jest tylko teatrem,
A każdy dzień kolejną rolą do odegrania...
Patrząc Ci w oczy potrafią skłamać,
Za cenę Twych uczuć szczerość udawać,
Choć tak naprawdę czują obojętność
i jest im wszystko jedno.
Sprzedają Ci swoją sztuczność,
A Ty naiwnie myślisz, że są prawdziwymi przyjaciółmi...
Aż pewnego dnia budzisz się i otwierasz oczy,
Na ten cały fałszywy świat,
Który jeszcze nieraz Cię zaskoczy...
Znasz to uczucie?
Gdy ludzie spotykają się przypadkiem,
A okazuje się, że czekali na siebie całe życie
Potem wszystko się plącze,
Nadchodzi koniec.
Nie ma ich już.
Więc po co w ogóle zaczynać...

I moja ulubiona piosenka Adele: http://www.youtube.com/watch?v=hLQl3WQQoQ0

wtorek, 12 marca 2013

...

 Hej ;3
Tu nowa adminka Patrycja ;p Można powiedzieć, że zostałam ZMUSZONA do prowadzenia tego bloga xd
A więc tak:
- mam na imię Patrycja
- w sierpniu skończę lat 15
- kocham denerwować ludzi

- mam 182cm wzrostu
- w swoim życiu nie widzę najmniejszego sensu (może to dlatego, że tak rzeczywiście jest -,- )
A tu wam daję swoje zdj. :

O mnie to będzie na tyle xd

A tak poza tematem ;3

Jaki sens ma życie człowieka? (zadaje sobie to pytanie od duższego czasu)
Ja np. myślę o tym codziennie.
 I nie wiem jak to jest .Nie wiem dlaczego zostaliśmy stworzeni xd
Przecież to nie ma najmniejszego sensu. Rodzimy się, aby po jakimś czasie umrzeć.
Nie zastanawiało was nigdy dlaczego tak jest?


Wg. mnie nie ma ono najmniejszego sensu xd a Wy, co o tym myślicie ?? 





I piosenka na dziś :   Nickelback- Lullaby 

Nowa adminka ^^

Jako że zawalam wszystko jak leci i do 19 raczej się to nie zmieni, poza tym planuję założenie osobnego bloga, żeby nie śmiecić wam moimi opowiadaniami, dzisiaj dołącza do mnie druga adminka ^^ cieszycie się? Ona coś napisze, lub nie, a ja w tym czasie zajmę się tym, czym powinnam i poprawię wszystkie teksty, które odwaliłam opierając się na wikipedii. I tak, pamiętam, że obiecałam zwłoki, manipulację, magię chaosu, "Igrzyska Śmierci" i coś o sobie. Z mojej strony tyle.

Oyasumi nasai!

niedziela, 10 marca 2013

Opowiadanie, tymczasowy brak tytułu ^^

Wiem, zawaliłam. Przepraszam. Na pocieszenie dodam, wszystko ostatnio zawalam. Po 19stym wam to wynagrodzę, obiecuję. A na razie fragment mojego opowiadania, piszcie co poprawić! ^^

UP! Dodany fragment ^^

Niebo, które przed chwilą było pogodne, zaszło chmurami. Zrobiło się ciemniej, niż przed chwilą. Jednak Jackowi to nie wystarczyło. Żadna zmiana pogody nie mogła sprawić, że to, co przylegało do jego butów, wyglądałoby jak zwykłe błoto. Cisza kuła w uszy. Wdzierała się w nie z siłą młota pneumatycznego. Okolica, choć niezwykle piękna, sprawiała wrażenie wymarłej. A przecież wcale nie była. Nie tętniła życiem, ale nie była martwa. Nic nie wskazywało na to, że czas pamiętał o tym kawałku pola, otoczonego lasem. Chłód przenikał kości, a widok, który zobaczyłby w tym momencie przypadkowy przechodzień, zmroziłby mu krew w żyłach. A jednak cały obraz był groteskowy.
                Bo chłopak, stojący samotnie na środku pola, uśmiechał się.
                Z nieba spadły pierwsze krople deszczu. Rozpoczęły swą gonitwę. Kilka z nich postanowiło zapoznać się bliżej z twarzą ubranego w skórzaną kurtkę i jeansy intruza. Jacek podniósł głowę, spojrzał w niebo. Po jego głowie kołatały się różne myśli. Na pierwszy plan wybijało się oskarżenie. Kierowane w stronę zasłoniętego przez chmury błękitu, który odsuwał od siebie wszystko, od kropel wody, po dusze. Wszystko, co nie okazało się dość dobre.
                Po krótkiej chwili wyszło słońce. Pojawiła się tęcza. Znak przymierza. No już, nie gniewaj się.
                Że cię nie chcieliśmy.
                Że zniszczyliśmy twoje marzenia.
                Że zmusiliśmy cię do zmiany strony.
                Bo byłeś zbyt ludzki jak na nasz gust.
                Panowie święci, wiecie, gdzie możecie sobie wsadzić wasze przeprosiny?
                Jacek odwrócił się. Las obserwował tył jego czarnej, skórzanej kurtki. „Dobrze, że pada” – pomyślał. Ziemia była miękka. I czerwona. Krople wody zmywały krew z butów chłopaka.

***

                - I dlatego właśnie Odkupiciele wzięli sprawę w swoje ręce. Wielka wojna, trwająca od zarania dziejów, wreszcie miała się rozstrzygnąć. Jednak obie strony zorientowały się, że ich siły są równe. Dodatkowo, do walki włączyło się wielu ludzi. Nasz gatunek był na skraju IV wojny światowej. – tak nudnej lekcji historii Jacek nie pamiętał od dawna. Nie mógł się skupić, bo wciąż myślał o tym, co zaszło na łące.
                Według wstępnej analizy zginęło około dwudziestu osób. Ziemia była zmieszana z krwią i zmiażdżonymi wnętrznościami ofiar. Ciał nie odnaleziono. Jacek zastanawiał się, kto ukrył tyle zwłok. Prawdopodobnie rozczłonkował ciała, aby łatwiej było je ukryć. Musiał mieć wspólnika, ale dlaczego na łące nie było żadnych odcisków stóp, śladów opon albo jakiejkolwiek walki? Ludzie musieli być nieprzytomni albo już martwi. Jaki był motyw? Na to pytanie chłopak nie mógł znaleźć odpowiedzi.
                Drzwi do klasy otworzyły się, Jacek zobaczył Dantego. Mężczyzna spojrzał na niego wymownie, chłopak szybko spakował się i wyszedł. Nauczyciel historii nie odezwał się słowem.
                Dante wręczył Jackowi grubą kopertę. Były w niej zdjęcia.
                - Mówi ci to coś? Nie spiesz się z odpowiedzią.
                Dwa palce, paznokcie pomalowane na fioletowo. Cała dłoń, na nadgarstku widać blizny. Ścięte opuszki. Wyrwane paznokcie. Palce z pierścionkami, męskie, żeńskie, dziecięce. Dwie, leżące koło siebie dłonie, na nadgarstkach bransoletki przyjaźni. I jeszcze inna, blada, martwa rączka niemowlęcia. Były dłonie idealnie wypielęgnowane, zdarzały się całe obdarte ze skóry.

Tak, wiem, że krótkie. Piszcie w komentarzach, czy chcecie dalszą część. A o manipulacji już naprawdę niedługo dokończę tekst ^^

Oyasumi nasai!

poniedziałek, 4 marca 2013

Ehh.. kolejne przesunięcie ^^

Wiem, że na dzisiaj obiecałam o manipulacji napisać, ale chciałam żeby to było coś ambitniejszego i nie dam rady już dzisiaj dokończyć. Przepraszam, jak tylko będę miała chwilę, to dokończę ^^
Tak od siebie dodam jeszcze, że po raz kolejny próbuję zmierzyć się z napisaniem książki, chcecie, żebym wrzucała fragmenty, czy was to nie interesuje?

Oyasumi nasai! :*

sobota, 2 marca 2013

Dlaczego właściwie "schemat słoneczko"?

Sorki, wiem, że teraz była kolej na manipulację, ale coś wam zdradzę. Nie należę do osób uporządkowanych i systematycznych. I często zapominam o różnych rzeczach ^^ Dlatego na początek piosenka. Wiem, że jedno nie ma z drugim nic wspólnego, ale ćsiii :P


Właśnie przypomniało mi się, że nie napisałam, dlaczego taki adres bloga. No więc: działo się to podczas pewnej lekcji, była to historia, bądź polski, nie pamiętam. Pani powiedziała: "Robimy schemat słoneczko". Kiedy wróciłam do domu, postanowiłam założyć bloga, ale tym razem takiego, którego naprawdę będę prowadzić, a nie, że po kilku tygodniach skończą mi się pomysły i go usunę. I tu problem, bo wszystkie ciekawe adresy strony były już zajęte. Tu dodam, że ta lekcja to jednak był polski, bo na historii akurat zaczynaliśmy racjonalizm i empiryzm (stąd tytuł bloga "Myślę, więc jestem"). Wracając do tematu, myślałam i myślałam, a w mojej głowie brzmiały sobie słowa: "Robimy schemat słoneczko"... W tym momencie przypomniało mi się, że hasła, które wypisywaliśmy, miały ze sobą niewiele wspólnego, tylko tyle, że pasowały do głównego pojęcia. I oto cała historia ^^ Podsumowując, jeśli zastanawialiście się kiedyś, o czym właściwie jest ten blog, to macie odpowiedź. O mnie. Między sobą posty mogą nie mieć nic wspólnego, tylko tyle, że są to tematy, które mnie interesują ^^ A o manipulacji może wieczorem coś napiszę, a jeśli nie, to do poniedziałku postaram się wyrobić ^^

wtorek, 26 lutego 2013

Mowa ciała cz. 2

No, kończymy temat ^^ A tak w ogóle, to zauważyłam kilka literówek w tekstach, za które przepraszam. Jak będę miała chwilę, to postaram się poprawiać, jeśli zauważycie gdzieś błędy, to piszcie w komentarzach, ok? A tak a propos, napisanie komentarza i obserwowanie nie boli ^^ A na początek piosenka ^^


"Otwieranie" postawy ciała: najprostszy sposób to podanie czegoś rozmówcy. Kiedy będzie musiał wyciągnąć rękę po coś, jego postawa ciała mimo woli się otworzy, a jeśli będziemy się zachowywać przyjacielsko to osoba szybko powinna poczuć się swobodnie. ALE. To, że emocje wywołują określone reakcje fizyczne nie oznacza, że gesty mogą wywołać pożądane emocje. Jest to spora pomoc, ale tak prosto   to się nie odbywa.


Odzwierciedlanie mowy ciała: ta sztuczka pomaga wczuć nam się w waszego rozmówcę i stworzyć między wami przyjazną atmosferę. Zanim jednak zaczniecie, musicie zastanowić się, czy kiedykolwiek próbowaliście spojrzeć na świat oczami osoby, z którą rozmawiacie i czy jesteście autentycznie jej ciekawi. Tak? Więc:
- nie powinno się kopiować wszystkich gestów, nigdy więcej niż 70%
- naśladowanie kogoś powinno być naturalne, nie możemy usilnie skupiać się na gestach,
- można kopiować delikatne ruchy dłoni, oddech, głos, ważne, żeby było to robione w tym samym tempie,
- nie musimy robić dokładnie tego, co rozmówca - ruchy nogi można odzwierciedlać np. dłonią,
- postarajmy się dopasować poziom napięcia ciała ( o napięciu w artykule Mowa ciała cz.1)

Kontakt wzrokowy: jeśli ktoś unika go, może to oznaczać skrępowanie. Czasem wynika z zbyt małej odległości od rozmówcy. Ale intensywne wpatrywanie się w kogoś też nie jest dobre. Normalny kontakt wzrokowy trwa ok 3 sek. po czym przenosimy wzrok na coś innego.
Jeśli ktoś ma głowę uniesioną, to oznaka dumy, opuszczona - złość, smutek, a przechylona to zaciekawienie.
Kiedy ktoś kieruje gałki oczne w prawą stronę, przypomina sobie coś, a w lewą, wymyśla (może być inaczej u różnych osób, żeby sprawdzić można np. spytać, jaki miał ktoś kolor ścian w pokoju w dzieciństwie). Rozszerzające się źrenice oznaczają, że osoba patrzy na coś, co jej się podoba. Działa to w dwie strony. Osoby z szerszymi źrenicami wydają nam się atrakcyjniejsze.

Na dzisiaj to tyle. Wspomóżcie mnie trochę, piszcie, co was interesuje ^^
Oyasumi nasai!

poniedziałek, 25 lutego 2013

Mowa ciała cz.1

Dzisiaj może ciekawy dla was temat. Od razu jednak mówię, że będzie potraktowany dosyć pobieżnie, jeśli chcecie więcej wiedzieć, szukajcie sami. Taka chamska będę ^^

Postawa zamknięta: ktoś odgradza się od nas, może to robić za pomocą torebki, kartki czy czegokolwiek, jednak najczęstsze jest krzyżowanie rąk na piersi. ALE. Założone ręce nie muszą jednoznacznie oznaczać odgradzania się. Ktoś może mieć kompleksy spowodowane swoim ubiorem lub wagą, może mieć taki nawyk, albo jest mu zimno. Jeśli rozmawiamy na siedząco, to powinniśmy zwrócić uwagę, czy rozmówca krzyżuje nogi i czy odchyla się do tyłu. Jeśli tak, to zły znak. Kiedy dodatkowo zaczyna ziewać, wątpliwości już nie ma ^^

Wieżyczka: jeśli ktoś ma łokcie oparte o stół, a palce złączone koniuszkami i rozstawione, jest to oznaka pewności siebie, kontroli nad sytuacją. ALE. Może to też oznaczać, że ktoś udaje, przeczytał tylko jakiś poradnik o mowie ciała ^^ Na obrazku akurat wieżyczka stojąca.


Stopy: łatwiej nam kontrolować to, co jest powyżej pasa, niż poniżej (bez skojarzeń), dlatego, nawet jeśli ktoś wygląda na otwartego i spokojnego, to jego nogi go zdradzą. Ściśnięte lub skrzyżowane (o ile ktoś nie ma potrzeby skorzystania z toalety) pokazują, że rozmówca czuje się niepewnie, jest spięty. Poza tym, jeśli rozmawiamy w grupie, warto przyjrzeć się stopom kolegów i koleżanek, gdyż nieświadomie zawsze kierujemy je w stronę osoby, którą jesteśmy najbardziej zainteresowani.

Sztywna postawa: jeśli w grupie jest przełożony, to on najczęściej będzie najbardziej rozluźniony. Jego ciało może być ułożone niesymetrycznie, np. jedna ręka podpiera głowę, druga leży na biurku. Reszta będzie spięta, będą siedzieć lub stać sztywno. Plecy będą wyprostowane a ramiona uniesione. Jest to oznaka stresu lub obaw.

Pozycja siedząca: o pozycji zamkniętej już było, ale nie każde skrzyżowanie części ciała jest odgrodzeniem się. Może to być spowodowane zbyt małą przestrzenią. Zresztą, samo założenie nogi na nogę nie oznacza od razu odgradzania się, jeśli nie ma innych komunikatów. Może ktoś po prostu tak lubi siedzieć. Jeśli np. rozmówca ma założoną jedną nogę na drugą, a kolano lub wewnętrzna strona uda są skierowane w naszą stronę, jest to zaproszenie do rozmowy, a nawet do flirtu.

O mowie ciała na dzisiaj tyle, następnym razem będzie naśladowanie mowy ciała, rozluźnianie i ruchy gałek ocznych. Później kilka porad dotyczących manipulacji, jeszcze później coś o śmierci klinicznej, morderstwach, śmierci naturalnej itp. A po tym wszystkim może napiszę coś o sobie ^^

Przypominam, nie jest to zbyt dokładny tekst, zachęcam do samodzielnych poszukiwań!

niedziela, 24 lutego 2013

Kobieta zmienną jest...

Jak widzicie, mała zmiana wyglądu. Co myślicie, lepiej tak czy poprzedni wygląd bardziej wam odpowiadał? Z góry uprzedzam, że zanim zdecyduję, może zajść kilka drobnych zmian, więc piszcie swoje uwagi w komentarzach. Z góry dzięki ^^

sobota, 23 lutego 2013

Recenzja książki "Misery" Stephena Kinga

Miałam dzisiaj coś piać, ale mam tak wspaniały nastrój, że nie mogę nic wymyślić. A wy, zastanawialiście się kiedyś, czy potrafilibyście zabić człowieka i jak byście to zrobili? Tak więc postanowiłam, że przepiszę jakąś pracę z przygotowania na konkurs. Byłoby fajnie, gdybym jeszcze coś znalazła. Jak nie trzeba, to walają się po całym pokoju całkiem fajne wypracowania, ale oczywiście jak ich szukam, to nieeee, po co. Znalazłam wszystko: testy gimnazjalne, sprawdziany z pierwszej klasy, notatki z lekcji na których zeszytu nie miałam, kserówki z różnych przedmiotów... Wypracowań nie ma. W końcu udało mi się jedną recenzję znaleźć, którą teraz przepiszę. Nie myślcie tylko, że to takie proste, na jakie wygląda. Znalezienie tej kartki kosztowało mnie jedno porządne załamanie i kilka mniejszych...

Ps. Chcesz spisać jako zadanie domowe? Więc:
- zostaw komentarz, wrzuć na fejsa, cokolwiek, nie bądź cygan ^^
- jeśli to nie zadanie domowe, a chcesz sobie na stronę wkleić czy coś, ze swoim podpisem, znajdę i uduszę
- rozpowszechnianie z moim nazwiskiem, tudzież pseudonimem (Dzida) mile widziane ^^

Książka, o której piszę, to "Misery" - powieść stworzona przez Stephena Kinga. Na język polski przełożył ją Robert P. Lispki. W Polsce została wydana przez wydawnictwo Prószyński i S-ka.
Stephen King urodził się w 1947 r. i mieszka z żoną w stanie Maine. Autor powieści, zbiorów opowiadań, komiksów, scenariuszy filmowych. Sławę przyniosły mu już pierwsze książki: "Carrie", "Miasteczko Salem" i "Lśnienie". Uchodzi on za niekoronowanego króla literatury z gatunku horroru. Prawie każda z jego powieści została zekranizowana, a Kathy Bates za rolę Annie w "Misery" dostała Oscara.
Książka opowiada o Paulu Sheldonie - autorze "poczytnych, tandetnych romansideł". Sławę przyniosła mu seria o Misery Chastain. Miał on jednak dość swojej bohaterki i uśmiercił ją w ostatniej powieści. Pewnego razu uległ poważnemu wypadkowi, jadąc po kilku kieliszkach, podczas burzy śnieżnej. Odzyskał przytomność w domu Annie - swojej najzagorzalszej fanki. Niestety, nie była to w pełni zdrowa psychicznie kobieta, a życie pisarza zmieniło się w piekło, kiedy ta przeczytała ostatnią część cyklu...
"Misery" to powieść psychologiczna napisana w niepowtarzalnym stylu. Trzecioosobowa narracja w połączeniu z z ukazaniem myśli i odczuć Paula tworzy niesamowity klimat grozy, co podkreśla jeszcze brak przedstawienia jakichkolwiek przemyśleń przerażającej Annie. Dzięki temu opisy nie tylko pozwalają poznać tło wydarzeń, ale też utrzymują czytelnika w napięciu. Zastosowanie fikcji prawdopodobnej i umieszczenie głównego bohatera w jednym, niezbyt rozległym miejscu, jakim jest dom byłej pielęgniarki sprawiają, że czytelnik nie musi skupiać się na wielu, niekiedy zbędnych szczegółach, a więc książkę czyta się z łatwością i przyjemnością. Osadzenie akcji w czasach bliskich dzisiejszemu czytelnikowi pozwala na zrozumienie powieści bez znajomości historii. Przecież nie każdy człowiek musi wiedzieć, czym była bombarda albo co projektował Leonardo da Vinci.
Minusem jest uboga szata graficzna. Okładka, chociaż świetnie zaprojektowana, nawiązuje do przemyśleń Paula i oddaje klimat powieści, jest jedyną ilustracją w całej książce. Może to niektórych zniechęcić do jej przeczytania.
Przez większość utworu występuje tylko dwoje bohaterów: Annie i Paul. Dzięki temu możemy dokładnie przyjrzeć się ukazanej tu relacji ofiara-kat, a także zgłębić różne aspekty osobowości tej dwójki. Annie Wilkes to psychopatka, dla niej ludzie dzielą się na dwie kategorie i tak się składa, żadna z nich nie powinna żyć. Dlatego zabijała. W szpitalu ze współczucia, w domu za karę. Policjant stracił życie pod kosiarką, a Paulowi odrąbała stopę, co świadczy o tym, że żaden rodzaj kary nie był dla niej zbyt surowy. Paul Sheldon jest pisarzem, którego wszyscy rozpoznają po "Misery" - cyklu powieści, których nienawidził. A przecież pisał dużo lepsze rzeczy.
Chociaż to na nich skupia się cała uwaga, można tu znaleźć elementy pasujące szerszemu gronu osób. Pisarz, który czuje, że jego twórczość nie jest w pełni doceniana. Przekonana o swojej racji psychopatka. Lubiący wypić mężczyzna, przeżywający drugą młodość i osoba zręcznie manipulująca otoczeniem. Książka przedstawia też myślenie osoby uzależnionej - przecież Paul jest gotowy zaryzykować życie dla tabletki novrilu, a kiedy udaje mu się uwolnić, tęskni za Annie i jej prochami! Stephen King doskonale pokazał złożoność ludzkiej natury.
Bardziej niż na cechy charakteru autor zwraca uwagę na wpływ środowiska na naszą psychikę. Mający swoją dumę dorosły mężczyzna nagle bez oporu pije brudną wodę z mydlinami. Człowiek niepotrafiący się podlizywać zaczyna chwalić na każdym kroku kogoś, kogo nienawidzi. Annie udało się doprowadzić Paula do takiego stanu, że nie chciał już żyć, nie chciał szukać pomocy, kiedy ta była krok od niego. Co dziwniejsze, ta pielęgniarka go kochała. Annie Wilkes kochała Paula Sheldona, jednak nawet przez moment nie pomyślała, że mogłaby pozostawić go przy życiu. I w końcu Stephen King pokazuje, jak człowiek zastraszony, walczący o przetrwanie, z ofiary staje się katem. Jaką przyjemność sprawia mu zaciśnięcie dłoni na szyi swojego prześladowcy. A z drugiej strony nawet po odzyskaniu wolności Paul czuł się uzależniony od Annie... Autor pokazał, że przeciętny człowiek z psychopatą nie ma szans, że ten potrafi tak zastraszyć człowieka, że lęk będzie towarzyszył mu do końca życia...
Uważam, że książka pt. "Mosery" napisana przez Stephena Kinga jest obowiązkową lekturą dla ludzi lubiących twórczość tego pisarza. Polecam ją też czytelnikom o mocnych nerwach, którzy naprawdę lubią się bać.

Ehh... praca pisana przed może pięcioma miesiącami, a dzisiaj napisałabym to całkiem inaczej. Aż się łezka w oku kręci, jak pomyślę, jak się zmienił mój styl pisania w tak krótkim czasie ^^


poniedziałek, 18 lutego 2013

Sens życia

No, w końcu coś od siebie, a nie tylko wikipedia... Czy jest jakiś bardziej rozległy, subiektywny, poruszający, prowokujący do kłótni i bezsensowny temat jak sens życia? Czy jest coś, co jednocześnie pobudza nas do działania i wpędza w depresję tak mocno? Pewnie tak, jednak ten temat na pewno znajduje się gdzieś w pierwszej dziesiątce, może piątce.
Po co żyć, skoro i tak wszyscy umrzemy? Dlaczego ja mogę żyć w miarę godnie, a inni przeżywają wojnę? Dlaczego na świecie jest tyle niesprawiedliwości? Gdzie jest Bóg? Jaki to ma sens? Zaczynają mnie powoli irytować takie pytania, ale staram się opanować to uczucie, bo przecież kogo z nas nie nachodzi czasem Weltschmerz? (Ból świata - w dużym skrócie złe samopoczucie spowodowane niedoskonałością świata.) Ale wiecie jakie jest moje zdanie na każde z powyższych pytań?
1. A po co jesz, skoro i tak sporą część potem wysrasz?
2. Akurat z tego powinniśmy się cieszyć, jeśli ktoś nie ma na tyle siły, żeby próbować to zmienić, powinien zrobić coś dla świata w innych dziedzinach, a nie zadręczać się.
3. Bo ludzie są niesprawiedliwi. Smutne, ale prawdziwe. Jeszcze nie jesteśmy na odpowiednim poziomie świadomości, żeby to zmienić. Ale ewolucja trwa dalej ^^
4. Ja wolę zapytać: gdzie są ludzie? A do tej kwestii może jeszcze kiedyś wrócę...
5. A musi jakiś mieć...? I tak przeszłam do tematu.
Przeglądałam swoje odpowiedzi na zapytaj.pl i jedna mnie zainteresowała. Właśnie na ten temat. Inne odpowiedzi też były interesujące. Jak brzmiało pytanie?

Jak mam żyć, skoro nie wiem, po co żyję?

Pytanie oczywiście już poprawione pod kątem ortografii i interpunkcji. Odpowiedzi były różne.

"Śmierć ma sens, życie nie..."
Dlaczego? Dlaczego życie nie ma sensu? To później.

"W dupie ci się poprzewracało! Nauką się zajmij a nie w necie mózg sobie lansujesz! Nie masz już co robić? Chyba nigdy porządnie po łbie od rodziców nie dostałaś rozpuszczali cię to teraz mają..."
Tak, pokozaczmy słowami, których chyba nie rozumiemy i pomagajmy innym, którzy tego mogą potrzebować...
*lansować - rozpowszechniać

"Ha, bolesna prawda o życiu w końcu dopadła. Jak to się łatwo żyje, gdy jest się nieświadomym... Zawsze można przecież się zabić."
W imię czego? Ja osobiście wolę żyć z najbardziej bolesną prawdą, chociaż tej akurat za taką nie uważam. Dlaczego? Już za chwilę.
Reszta odpowiedzi była ciekawa, ale w gruncie rzeczy podobna do siebie. Dlatego przejdę od razu do swojej. A dlaczego życie nie ma sensu? Pułapka. Nie ma odpowiedzi na to pytanie. Można wyliczać, dlaczego uważa się życie za bezsensowne, ale przyczyny tego faktu nie da się ustalić. No więc moja odpowiedź:

"Życie nie ma najmniejszego sensu, bo w sumie po co na świecie jeden gatunek, który tak skutecznie wszystko rozpieprza? Bez nas byłoby lepiej.

Właśnie dlatego powinniśmy się cieszyć, że żyjemy. Miliardy ludzi nie żyje. Miliardy potencjalnych ludzi nigdy się nie urodzi (liczba możliwych kombinacji DNA znacznie przewyższa liczbę wszystkich żyjących do tej pory ludzi). Jakimś niezrozumiałym przypadkiem jeden z całej masy plemników połączył się z komórką jajową kiedy twój tatuś i mamusia wymieniali materiał genetyczny. Wydaje się, że właściwie bez żadnej przyczyny wygrał ten a nie inny, dzięki czemu żyjesz.
Trzeba być debilem żeby nie wykorzystać takiej szansy, zwłaszcza, że to, że ją mamy jest kompletnie nielogiczne."


Wyróżniłam, a jak ^^ nie chce mi się już ręcznie wszystkiego przepisywać, estetycznie może nieładnie, przepraszam.

Na koniec fajna piosenka ^^

I strona z tłumaczeniem dla zbyt leniwych, żeby sobie samemu znaleźć :P
http://www.tekstowo.pl/piosenka,30_seconds_to_mars,capricorn.html

niedziela, 17 lutego 2013

liebster award...

Tak więc zostałam nominowana przez http://fotografowaniex.blogspot.com

Pytania:

1. Czy to jest twój pierwszy blog?
- Zdecydowanie nie, ale jako pierwszy wytrzymał dłużej niż miesiąc ^^
2. Jakie jest twoje hobby?
- To się często zmienia, nie mam określonego jednego kierunku zainteresowań. Jedyne, co łączy moje wszystkie hobby to ich zaje*istość (ostatnio głównie anime, alchemia, harmonijka, pisanie)
3. Co sądzisz o tatuażach?
- Super.
4. Masz zaufanego best friends?
- Ciężko powiedzieć, z reguły nie ufam swojemu gatunkowi ^^
5. Jak sobie wyobrażasz śmierć?
- Zatrzymuje się praca narządów, obumierają tkanki... Nic tu do wyobrażania sobie. Jeśli później coś będzie, to mam nadzieję, że znajdę sobie jakieś zajęcie, nie ważne gdzie trafię :P
6. Jakie masz marzenie?
- O rany, uzbierałoby się tego trochę...
7. Co chcesz w sobie zmienić?
- Nic. Jestem dumna z tego, jaka jestem, nie ważne ile mam wad.
8. Masz wrogów?
- Czy ja wiem? Jest parę osób, których nie lubię, ale wrogów? Chyba nie...
9. O czym myślisz?
- Moje myśli są jak rzeka, wyodrębnianie poszczególnych kropel jest bez sensu.
10. Wolisz luźny czy elegancki strój?
- Luźny.
11. Ulubiony kolor?
- Właściwie wszystkie odpowiednio połączone, oprócz różowego. A tak samodzielnie to czarny.

Nominuję:

mlekoxd.blogspot.com
guuciek.blogspot.com
smieszki.blog.pl
smiejki.bloog.pl
http://www.yoourstylee.blogspot.com
http://iloveeverythingihave.blogspot.com
http://pasympisze.blogspot.com   jeden z ciekawszych!
http://wegetwicked.blogspot.com
http://naturysta93.blox.pl/html
http://razwzyciu.blog.pl
http://wish-you-were-here1.blogspot.com     coś dla tych lubiących opowiadania ^^


Pytania:

1. Dlaczego prowadzisz bloga?
2. Masz więcej wad czy zalet?
3. Niewidzialność czy umiejętność latania? Dlaczego?
4. Ulubiona książka?
5. Pierwsze słowo, które przyszło ci na myśl na literę "p"? Co ci się z nim kojarzy?
6. Chcesz "wyróżniać się"?
7. Co myślisz o swoim miejscu zamieszkania?
8. W przyszłości chcesz...
9. Czy masz coś, co wywołuje dreszcze na samą myśl o tym?
10. Czym się interesujesz?
11. Jakiej słuchasz muzyki?


Eh... odbębnione. Zabiję cię, Groszek! Pytania może nietypowe, ale jest wieczór, a ja dalej odsypiam konkurs z wczoraj ^^

Oyasumi nasai!

sobota, 16 lutego 2013

Latający Potwór Spaghetti

Ehh... zaniedbuję ja was strasznie. Postaram się to zmienić, już mam dużo luźniej w szkole ^^

Kolejną formą parodii religii jest Latający Potwór Spaghetti. Wyznanie to powstało w 2005 roku, wzrost jego popularności wzrósł, kiedy ogłoszona została nagroda w wysokości 250.000 dolarów, za udowodnienie, że Jezus nie był synem Latającego Potwora Spaghetti. Może komuś z was się to uda?
Świętą księgą pastafarian, bo tak nazywają się wyznawcy jedynego potwora, zasługującego, aby pisać jego imię wielką literą, jest "Luźny kanon". To tyle, powiem tylko, że dalej czytam i prawie dokonałam haniebnego czynu, jakim jest oplucie ekranu spaghetti, tak natchniona jest to księga. Mam nadzieję, że miłościwy Latający Potwór Spaghetti, który był pijany, kiedy tworzył świat, wybaczy mi tę zniewagę.

Stworzenie Świata

Latający Potwór Spaghetti stworzył świat, zaczynając od góry, drzew i karła. Kolejność mogła być inna. Kiedy zobaczył, że jego świat nie zawiera poddanych i powiedział: "Przybądźcie moi ukochani poddani. Niech będą oni wystarczająco mali, aby rypnąć wysokich ludzi głową w krocze. Wszystkie dowody dotyczące teorii ewolucji zostały przez niego wymyślone.

Nie ma żadnych "grzechów", za które grozi kara. Święto religijne jest w każdy piątek, a w niebie czekają na nas fontanny z piwem i striptiz. Pastafarianizm uznaje piratów za osoby święte. Klęski żywiołowe są spowodowane spadkiem piratów na świecie. Czy ktoś widział świętych posłańców Jego Macki?

Ludzie! Pamiętajcie, że nasz miłościwy Latający Potwór Spaghetti troszczy się o nas i wpływa na nasze życie każdego dnia, swoją makaronową macką. Jego miłość jest niezmierzona, dlatego kończcie każdą modlitwę słowem: ramen.

Jak już mówiłam, Latający Potwór Spaghetti to parodia religii, często "wyznawana" przez ateistów i agnostyków. Pastafarianizm jest często wykorzystywany do pokazywania absurdów wiary i przywilejów osób wierzących. Przykład:

Pewien Austriak uznał, że przepis, który zabrania robienia fotografii z nakryciem głowy, no chyba, że religijnym, do dokumentów, jest głupi. Do swojego prawa jazdy dał więc zdjęcie z durszlakiem na głowie, tłumacząc, że to święty przedmiot pastafarian.

Tak, wiem, że sporo z wikipedii. Postaram się poprawić, już niedługo dam coś ciekawszego, obiecuję. I postaram się pisać częściej.
Niech prowadzi was makaronowa macka.
Ramen!


wtorek, 12 lutego 2013

Niewidzialny Różowy Jednorożec

Temat na pierwszy rzut oka dziwny, ale tylko d tych nie w temacie. Jak wygląda jednorożec, każdy widzi. A jeśli nie, to powiem, że to taki koń z rogiem. Odkrywcze to to nie było. No ale, przecież nie o "zwykłych" jednorożcach mowa.

Niewidzialny Różowy Jednorożec to bogini parodii religii, będąca satyrą na wierzenia teistyczne. Tak, wiem, że lecę wikipedią. Jest znakiem rozpoznawczym dla ateistów i agnostyków, jednocześnie nieobrażającym osób wierzących. Dlaczego? Weźmy np. fragment Koranu lub Biblii. Na pierwszy ogień Koran.

Rozdział 2, 2:15- "Bóg żartuje z nich i przedłuży ich trwanie w buncie, w którym wędrują na oślep."

Taki tam sobie fragment. Ważne, że jest słowo "Bóg". Zakładając, że nie ma ŻADNEGO NIEPODWAŻALNEGO DOWODU na istnienie jakiegokolwiek boga, ten cytat może równie dobrze wyglądać tak:

"Niewidzialny Różowy Jednorożec żartuje z nich (...)."

Wiara w NRJ jest podkreśleniem sofizmatyczności (wypowiedź lub sformułowanie, w którym świadomie został ukryty błąd rozumowania nadający pozory prawdy fałszywym twierdzeniom) wierzeń teistycznych, np. przez zmianę w tekście słowa "bóg" na "NRJ". Co więcej, tak jak nieistnienia boga (nie imię, jakiekolwiek bóstwo, dlatego małą), nieistnienia Niewidzialnego Różowego Jednorożca nie da się udowodnić. Wszystkie stwierdzenia na ten temat mogą brzmieć równie niewiarygodnie bądź wiarygodnie jak teksty religijne, ale dowodów nie ma i nigdy nie będzie. Przykładem takiego tekstu jest to tłumaczenie słów Steva Eley'a:

Niewidzialne Różowe Jednorożce to istoty o wielkiej mocy duchowej. Wiemy to, ponieważ potrafią być jednocześnie niewidzialne i różowe. Jak wszystkie religie, Wiara w Niewidzialne Różowe Jednorożce oparta jest zarazem na logice i wierze. Wierzymy, że są różowe; dzięki logice wiemy, że są niewidzialne, bo ich nie widzimy. Moglibyście coś zarzucić temu sposobowi myślenia?
Na pierwszym obozie dla dzieci o charakterze świecko-wolnomyślicielskim zorganizowanym w USA uczestnicy mieli za zadanie spróbować udowodnić, że NRJ- jako metafora boga - nie istnieje. Może wam się to uda?
Niewidzialność NRJ jest dosyć kłopotliwa, ponieważ nie wiemy, w co tak naprawdę wierzymy. Może to tak naprawdę Niebieskawy Trzyrogi Tur? Myślę, że tę przenośnię warto przemyśleć. Zainteresowanych odsyłam do lektury książki Judith Hayes "Wierzymy w Boga: Ale którego?" Jak przeczytacie, to pożyczcie, ok? ^^

A teraz najważniejszy moment - ukażę wam jedyne prawdziwe zdjęcie NRJ. Oto ono:



Ponieważ niektórzy nie osiągnęli jeszcze wystarczającego poziomu wtajemniczenia, aby go zobaczyć, posługujemy się też symbolami, takimi jak ten:


A co wy sądzicie o Niewidzialnym Różowym Jednorożcu? Może udało się wam go (a właściwie ją) odnaleźć? Piszcie w komentarzach!

Sorki, że tak rzadko piszę, ostatnio nie mam za dużo czasu, postaram się nadrobić. A następna notka o Latającym Potworze Spaghetti, co wy na to? ^^


I przepraszam za niefajny wygląd, jak zwykle problemy z wklejaniem. Wie ktoś o co z tym chodzi?
 

"Myślę, więc jestem" Copyright © 2011 -- Template created by O Pregador -- Powered by Blogger