poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Moda na bycie grubym.

Każdy przynajmniej raz w życiu zetknął się z czymś takim. Zaczęłam się zastanawiać, co to, jakaś nowa moda? Chodzi mi o jęczenie, jaka to ja nie jestem gruba. I mówienie, a właściwie wpieranie wszystkim innym, że są chudzi, same kości, a tylko spróbuj zaprzeczyć. Od razu wynika z tego niemal wojna secesyjna. Albo proces o czary. I co z tego, że taka dziewczyna nie ma ani cycków, ani tyłka? Ale nie, wmawia sobie, że ma ohydne, grube uda, wielką dupę, brzuch i obwisłe ramiona. I ona koniecznie musi się odchudzać. Bo jakżeby inaczej, przecież jest taka gruba, że musi być na milionie diet, bo wygląda okropnie. Nie mówiąc już o tym, że jeśli ma tak niską samoocenę, często dochodzi do tego tona tapety, ewentualnie tona bransoletek na nadgarstku. Ale tu już nawet nie chodzi o kompleksy. To zwyczajny idiotyzm. Albo wymuszanie komplementów. Chodzi ci taka i marudzi, że jest brzydka, żeby człowiek zaprzeczał. I nie wiesz, czy zaprzeczyć, czy być chamskim albo sarkastycznym, bo nie wiadomo, co takiej idiotce do łba strzeli. Powiesz, że jest gruba, a ta będzie się głodzić przez dwa lata. A zresztą, co mnie to obchodzi? Do wszystkich "grubych" dziewczyn: tak, jesteście obleśne, spasione, tłuszcz wylewa się wam ustami i rzygać mi się chce, jak na was patrzę!
A do normalnych, zanim zaczniecie się odchudzać, policzcie swoje BMI. Trochę krótko, zresztą, po dłuższej przerwie. Zaczęłam prowadzić drugiego bloga, jak kogoś interesują porady dotyczące pisania, zapraszam tutaj.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

"Myślę, więc jestem" Copyright © 2011 -- Template created by O Pregador -- Powered by Blogger